Próbkę twórczości Krzysztofa Ciemniewskiego czytelnicy BŁ mogą znaleźć w tym i poprzednim numerze, w których ukazały się wspomnienia tego autora z polowań w USA. Wydana przez niego własnym sumptem książka „Na łowach… ważne są marzenia” stanowi zapis jego łowieckiej drogi, niebagatelnych doświadczeń i nietuzinkowych przygód jeszcze sprzed opisanych w BŁ wydarzeń w Stanach Zjednoczonych. To jeden z lepszych zbiorów wspomnień myśliwskich, jakie ukazały się w ostatnim czasie. Siedemnaście opowiadań napisanych z lekkością i zebranych na 215 stronach pochłania się z dużą
satysfakcją.
Autor rozpoczyna łowiecką podróż od oblanego za pierwszym podejściem egzaminu łowieckiego, co o mały włos nie doprowadziło do zakończenia jego przygody z myślistwem. Na szczęście w zmianie tej decyzji pomogły wzorce w osobach ojca oraz brata. Feralny początek ukształtował natomiast świadomego i dojrzałego myśliwego, który łowiectwo zrozumiał „nie tylko sercem, lecz także głową”, bo prawdziwego czaru polowania, jak pisze, nie doświadcza się za sprawą zdobycia trofeum. Nie ono jest sensem ani istotą udanych łowów.
Podczas pierwszego polowania, które wspomina autor, na tokowisku cietrzewi na biebrzańskich bagnach najmniej chodziło mu o strzelenie koguta. Młody myśliwy całym sobą chłonął natomiast magię godowego misterium oraz doceniał towarzyskie aspekty wyprawy w gronie przyjaciół. Właśnie ten brak zachłanności i pogoni za trofeum, umiejętność napawania się okolicznościami przyrody oraz poszukiwanie sedna łowieckiej przygody zachwycają już od pierwszych kart książki. Opisy emocji i przeżyć oraz przemyślenia, jakie towarzyszą myśliwemu, sprawiają, że ta pozycja daje świetny odpór argumentom używanym przez Zenona Kruczyńskiego (autora głośnej książki „Farba znaczy krew” i jednego z naszych największych antagonistów), który zyskuje poklask, bezceremonialnie przedstawiając wszystkich myśliwych jako targanych żądzą zabicia zwierza zwyrodnialców ze skrzywioną
psychiką.
Lektura pozwoli również przypomnieć niejednemu z nas, zatraconemu w zdobyczach współczesnej techniki, na czym polega rola myśliwego oraz prawdziwe łowiectwo. Podczas czytania będziemy mogli podróżować wraz z autorem nie tylko przez krajowe łowiska, ale odwiedzimy też białoruskie mokradła, afrykański busz, bezkresną kanadyjską tajgę, Kołymę na samym końcu świata, Kirgizję czy Góry Skaliste, a nawet tak egzotyczne miejsce, jak Mauritius. To cały przekrój kierunków myśliwskich wypraw. Każda z nich ma przemyślany i sprecyzowany cel, a choć los nie zawsze sprzyja myśliwemu, to za każdym razem przynosi najważniejsze z trofeów – przygodę i nowy bagaż wspomnień. Chcę jednak (…) dalej wierzyć, że większość z nas zrozumie, iż każdy kontakt z naturą uszlachetnia i zawsze gdy tylko staramy się żyć z nią w harmonii i w zgodzie z naszą najlepszą łowiecką wiedzą, stajemy się lepsi – pisze Ciemniewski w epilogu.
>>>CZYTAJ WIĘCEJ<<<